środa, 2 kwietnia 2008

10 tygodni

To co przewija się w większości relacji i opinii o Pionku to fakt, iż impreza łączy w dość niezwykły sposób coraz lepszą organizację, z familijną i rodzinną atmosferą. To znaczy, niby organizacja jest coraz poważniejsza, obejmuje coraz więcej problemów i zagadnień, a jednak uczestnicy wciąz czują się jakby wpadli na imprezę do Trzewika i jego znajomych.

W tym tygodniu wykonaliśmy kolejny mały kroczek, jeden z tych kroczków, które mają na celu zwiększenie komfortu uczestników, ale zarazem absolutnie nie naruszanie atmosfery imprezy.

Powołaliśmy do życia Silent Room. Będzie to salka tuż obok auli, w której będą na was czekały stoliki, ekspres do kawy, mały bufecik i gdzie będzie - uwaga - zakaz gry w planszówy. To pokój gdzie można pójść, odpocząć od zgiełku. Pokój, gdzie będzie można w spokoju coś zjeść. To pokój gdzie będzie można usiąść i pogadać z kimś w kulturalnych warunkach, bez szumu i zgiełku jaki towarzyszy nam nieustannie na auli.

Takiego cichego miejsca dla zmęczonych brakowało. Mamom z małymi dziećmi. Fanom, chcącym porozmawiać z Wydawcą. Alkowi, który chciał w spokoju zjeść pizzę.

Na 7. edycji inaugurujemy więc Silent Room.

Step by step, jak mówi Leo Benhaker.

Brak komentarzy: